Jestem Levy
nie zapomniałem żadnych słów
miejsce gdzieś tylko wyszło ze mnie i włóczy się po świecie
nieogarnięte
nieme
ciągnie je w blady świt po niewidocznej stronie horyzontu
i nawet nie wiem czy będzie kiedyś wspomnieniem
jałowym
nieskończenie martwym liściem
pewnie znowu przemieszczę dzień
noc
promienie dobra i zła
niebo zamienię ze starości
z samotności
ze zmęczenia
mam więcej do stracenia idąc
wiec czemu idę?
idę by nie być
wypalić płomień z siebie
przenieść go w wiatr
drzewo
inny sens
po co to całe tłumaczenie na czas?
wyleczyłem się z tego
niech Bóg objaśnia pisownie tego życia
nie ja
Leave a Reply
Want to join the discussion?Feel free to contribute!