ojcze

ojcze
zamieniam sie w ciebie
mlodosc juz nie boli
i tylko starosc
wyje
zawinieta w sen o zyciu uciekajacym we wczorajsza niesmiertelnosc
ciemnosc wybrana ponad szarosc
oswojona
bliska
niech kobiety szykuja dlonie na dotyk Venus
to zycie
nigdy nie bylo bezpieczne

bezsmiertelnosc

bezsmiertelnosc
po co mi
ta niedojrzalosc czasu?
po co?
po co bylo,
jest
bedzie

na bezsmiertelnosc zabraknie mi sil
rozstroje wszechswiat
zanim obudze sie
za sciana zycia

nie ma juz wyjscia

za pozno
to znaczy tylko
ze nie zamierzasz sie cofac
i wezmiesz na barki wszystko tak
jak zastales w tym miejscu
z ktorego nie ma juz wyjscia
bo wlasnie tak
wybrales dojsc do siebie

nie dbam

urodzony z powietrza
zamkniety w sobie
na cztery pory roku
schody
obietnice zejscia w ogien
sam
sobie winny

pieknie
brakuje tylko slow
do wykolejonego stulecia
podobno jest za rogiem
i czeka

nie dbam

born of air but trapped
within seasons
stairs
promise of descent
into fire
guilty of self

sweet
only missing few words to stop the derailed train
of next century
around the corner
it patiently waits

fuck it

Pociąg

bóg wsiadł do innego pociągu
rozminęliśmy się
gdzieś w otwartym polu gdzie niedojrzała ludzkość
budziła się do życia

pierwsze promienie słońca na jej liście
czekanie na owoc
to wszystko już było
uprawione
zanim wiedziałem gdzie jadę

dotyk

ojcze
zamieniam sie w ciebie
mlodosc juz nie boli
i tylko starosc wyje
zawinieta w sen o zyciu uciekajacym we wczorajsza niesmiertelnosc
ciemnosc wybrana ponad szarosc
oswojona
bliska
niech kobiety szykuja dlonie na dotyk Venus
to zycie
nigdy nie bylo bezpieczne
bo pelne mnie

 

psie

sen
w namalowanym domu
nad zerwanym oceanem
oparty o czas ktory nie ucieka w zal
samotnych kobiet
z pornografii
w sypialni
na plazy
zawsze kupionych

ciezka mysl
podnies sie z nia
idz
na zlamanie karku
bez twarzy
w coraz wiekszy margines bledu
psie

bezsmiertelnosc

bezsmiertelnosc
po co mi
ta niedojrzalosc czasu?
po co?

po co bylo,
jest
bedzie

na bezsmiertelnosc zabraknie mi sil
rozstroje wszechswiat
zanim obudze sie
za sciana tego zycia

zaklety w opieke

niebo
pelne kwiatow
ogrod zycia
ktory w milczeniu slyszysz
zaklety w opieke twego ciala

jestes
jego widzialnym oddechem
bledem
w tlumaczniu na ludzki

ponad szarosc

ojcze
zamieniam sie w ciebie
mlodosc juz nie boli
i tylko starosc
wyje
zawinieta w sen o zyciu uciekajacym we wczorajsza niesmiertelnosc
ciemnosc wybrana ponad szarosc
oswojona
bliska
niech kobiety szykuja dlonie na dotyk Venus
to zycie
nigdy nie bylo bezpieczne