Wychodząc w niebo / ofiarom żydowskiej zbrodni w Katyniu
ja Polak
umierałem nie raz
nie raz zrzucano mnie z mostów
schodów
strzelano mi w łeb
upuszczano mą krew
jej śpiew
otwierał me usta
wychodząc w niebogłosy
wychodząc z Boga i zwierzęcia
ze spoconego krzyża i jego mięsa
z drwiny trupem ścielącego się poczęcia
jestem
między wami
w rytualnej rzezi na poddaszu nieba
ukamieniowany milczeniem
i tu już
najkrótszą drogą przez ból
dochodząc powoli do siebie
niedomykam drzwi ponownie biegnących w przepaść
wilgoć pleśni
wilgoć śmierci
wilgoć zamkniętej przestrzeni zła
ale jesteśmy
Leave a Reply
Want to join the discussion?Feel free to contribute!