sen

znienawidzony dom
stał się marzeniem
dlatego wróciłem do niego
zmęczony zasnąłem na kuchennym krześle
śnił mi się zakręt w Kolorado, który zawsze biorę za szybko
narta zerwała się i w morze słońca odbitego od śniegu
poszybowała na dno przepaści
a przecież jeżdżę tylko na desce
później otarłem się o sklep zawieszony wysoko pod niebem
ostatnia świątynie Babilonu
z czekoladą, kawą i tlenem dla szaleńców
ale nie zatrzymałem się, bo nie było ciebie
wiec ciągle go nie znasz
nigdy cie tam nie wziąłem
mimo,że nie byłaś powietrzem
nawet teraz  nie jesteś
i nagle nie wiadomo skąd stałem w kościele
brałem ślub
jacyś goście zasłaniali pannę młodą
nie moglem dojrzeć jej twarzy
bylem ciekaw kto to jest
nie miałem pojęcia kto to jest
i gdy ja ujrzałem
uspokoiłem sumienie
była ładna i ciekawa
uśmiechała się przez łzy
zakochana
obca kobieta
i sama wiesz
oczywiście,ze chciałem z nią seks
rozebrałem ja jeszcze w drzwiach
przed wyjściem z kościoła
rekami sprawdzałem czy rzeczywiście jest moja i czy mi ufa
ze nie zmarnuje jej ciepła
ale nie byłaś to ty
i to mnie zbudziło
umyłem twarz i mokrymi rękami właśnie pisze o tym śnie
chyba do ciebie
żeby uspokoić samotność
bo właśnie oszalała
i do rana
nie da mi już spokoju
samotności
nie da się
wyruchać

0 replies

Leave a Reply

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Leave a Reply