dotyk
opadla burza
w wirujacej nocy
zgonila prerie pod siebie
granatowe powietrze
wsiaka do samochodu
przeze mnie
na szybie
krople deszczu
rytmem
opowiadaja o olowianym niebie
w ciemnosci
rozpostartym nad moim dazeniem
przysypjajacy
w oka roztargnieniu
zamieniam je w ramiona kobiet
w glowie
ich labadzie szyje
ugiete
zbudzone cieplem dotyku
w gorzkim jeziorze przeszlosci
wstaje slonce nareszcie
gdzies plyne
i nagle droga
moze sie nigdy nie konczyc
zaklinam spirale wiecznosci
by tanczyla muzyką
kazdego stworzenia
i prosze
wszystko juz jednym
we mnie sie rodzi
slodycz i gorycz
i kroki
podziemnego przejscia
stad do nieskonczonosci
na dloni wyrazny zakret rzeki
Boze
zamknijmy oczy
i w ogien
bezwolnie opadła burza
w nocy wirującej
zgoniła prerie pod siebie
granatowe powietrze powoli
wsiąka do samochodu przeze mnie
na szybie
załzawione krople snu rytmem uderzeń
opowiadaja o cielcu ołowianym
ofiarze misterium
rozpostartym nad moim dążeniem
przysypiając
zamieniam świat w ramiona kobiet
w głowie ich łabędzie szyje
ugięte
zbudzone cieplem dotyku
w gorzkim jeziorze przeszlosci
wstaje slonce nareszcie
droga
może sie już nigdy nie kończyc
zaklinam spirale wiecznosci
by tańczyła muzyką
każdego stworzenia
i kroki
podziemnego przejscia
stad do nieskonczonosci
na dloni wyrazny zakret rzeki
Boze
zamknijmy oczy
i w ogien